Poznaj prawdziwą

Selfloverkę!

Witaj Piękna Duszo,

bardzo się cieszę, że zawitałaś w mojej przestrzeni selflove i chcesz poznać mnie bliżej.

Mam na imię Magdalena. Jestem… kobietą.
Kobietą, która dziś kocha siebie i jest swoją najlepszą przyjaciółką.

Z wykształcenia psycholog, trener mentalny, trener NLP a z powołania Selfloverka.
Kobieta z misją towarzyszenia innym na ich drodze do pokochania siebie w pełni.

 

 

Moja Historia

Od dzieciństwa wołali na mnie „mały psycholog”, godziny spędzałam na analizowaniu rzeczywistości, zagłębiałam się w swoje uczucia i postrzegałam świat w sposób o wiele bardziej wrażliwy i uważny niż moi rówieśnicy. Już jako nastolatka wiedziałam, że psychologia to będzie mój kierunek studiów. Tak też się stało, ukończyłam psychologię, a po niej kursy, szkolenia i certyfikacje z zakresu rozwoju mentalnego. Przez kilka lat pracowałam jako trener w międzynarodowej korporacji, pomagając kobietom w rozwoju ich kompetencji, potencjału biznesowego, budowałam z nimi zespoły i motywowałam do wzrostu nie tylko biznesowego, ale i personalnego.

Większość życia rozwijałam się intelektualnie i fizycznie. Kształciłam się, osiągałam cele i wciąż podnosiłam sobie poprzeczkę. Zakochałam się w sporcie siłowym i po 10 latach spędzonych na sali treningowej zrobiłam kurs Trenera Personalnego. Któregoś dnia postanowiłam zamienić amatorski styl trenowania na zawodowstwo, jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Na koncie mam nawet vice mistrzostwo Polski w kulturystyce.

Lekcja mojego życia

Pomyślisz sobie „wow ile ona osiąga!” jednak czy to, co osiągamy stanowi o tym jacy jesteśmy? Ja byłam nieszczęśliwa, czułam się samotna, często nierozumiana i wciąż niespełniona. Pomagałam innym, a nie mogłam pomóc sobie.

Głównym marzeniem było to, aby mnie ktoś pokochał. Aby mnie ktoś docenił, stawiał mnie na pierwszym miejscu, akceptował to jaka jestem. Wyrosłam z ogromnym poczuciem braku i niedowartościowania przez to, że wychowałam się bez taty. Czułam się jak ofiara, porzucone dziecko, które rozpaczliwie szukało miłości w innych, jednocześnie mając ogromną trudność z wejściem w karmiącą relację. I tak oto wiele lat spędziłam jako singielka, po czym myślałam, że wygrałam los na loterii. Zatraciłam siebie dla ogromnej miłości, która rozpadła się z wielkim hukiem. Rycerz zniknął z dnia na dzień, a wraz z nim jego obietnice, moje szczęście i sens życia. Znów poczułam się jak ofiara. Znów zostałam sama.

Właśnie streściłam Ci jedną z najważniejszych lekcji mojego życia:

„Dopóki masz siebie – nigdy nie będziesz sama.”

Od tamtego momentu rozpoczęłam swój proces uzdrawiania. Tak to nazywam, ponieważ potrzebowałam dosłownie wyleczyć swoją głowę i ciało, odnaleźć utracone po drodze kawałki siebie samej. Całą swoją energię zaczęłam kierować ku wnętrzu. Przestałam skupiać się na tym co jest wokół mnie. Rozpoczęłam terapię, która trwała 1,5 roku. Z uporem maniaka analizowałam swoje schematy z dzieciństwa i relacje z rodzicami. Punkt zwrotny nastąpił jednak gdy odbyłam najważniejszą podróż. Podróż z głowy do serca. Dziś mówię:

„Tam gdzie kończy się psychologia, zaczyna się duchowość.”

Pamiętam ten dzień, w którym przekonałam się, że ja naprawdę istnieje, gdy poczułam, że mam duszę, gdy zaczęłam prowadzić dialog z samą sobą. Duchowość i wierzenia były mi obce, w moim starym świecie liczyły się tylko fakty. A dziś wiem, że tam, gdzie kończy się wiedza, zaczyna się duchowość. Nauczyłam się spędzać czas sama ze sobą i czytać z siebie jak z otwartej książki. Od tamtej pory podchodzę do siebie holistycznie, rozwijając swój umysł, ciało i duszę. Niesamowite doznanie na miarę nowego narodzenia.

Całkowicie zmieniłam swój światopogląd, pożegnałam przeszłość. Spotkałam się z moim wewnętrznym dzieckiem i ukochałam je. Godziny spędzałam na medytacji. Dałam sobie tyle miłości ile nigdy mi nie dano. Zrozumiałam, że to czym emanowałam, dostawałam z powrotem. Zrozumiałam, co to znaczy wybaczać i nie trzymać kontroli, pozwolić płynąć życiu z ufnością w boski plan i odczuwać wdzięczność za tu i teraz. Upadłam, aby powstać.

Zbudowałam świat na nowo, zbudowałam dom z cudownym mężczyzną, a przede wszystkim zbudowałam siebie. Odeszłam z korporacji i dziś nie pracuję tylko działam z misją. Tworzę Szkołę Selflove dla wszystkich Kobiet, które potrzebują pokochać siebie, prowadzę sesje indywidualne, warsztaty i kobiece kręgi. Czuję obecność moich Aniołów przy mnie i jestem bardzo wierząca. Wierzę w swoją prawdę. W drodze mojego rozwoju wielokrotnie miałam w głowie „Właśnie to chcę przekazywać innym Kobietom, pragnę, żeby one też to odkryły, pragnę, żeby wszystkie kobiety dowiedziały się, że na tym świecie chodzi o poznanie siebie i selflove!”.

 

Wszystko czego potrzebujesz masz już sobie, kochana Selfloverko.

Dziś żyję z misją wspierania innych w drodze pokochania siebie.
Kobiety, które ze mną pracują, mówią, że mam dar i wołają na mnie Psycholog Dusz.
Pięknie to nazywają i dziękuję im za to.
Wierzę, że Anioły wspierają nas we wspólnej podróży 🙂
 
Kochana Selfloverko, wierzę, że dobra energia przeszła do Ciebie, czytając ten tekst. 
Jeśli moja historia rezonuje z Tobą, to zostań ze mną na dłużej 
z miłością,
MM